Prawo autorskie w tłumaczeniach w ujęciu prawa cywilnego i podatkowego

8 kwietnia 2020

Z pewnością zdarzyło Ci się w Twojej karierze zawodowej tłumaczyć literaturę obcą, wiersze czy napisy do filmów. Na pewno wiesz, jak żmudna i czasochłonna jest to praca, która wymaga od tłumacza ogromnego skupienia nad materiałem źródłowym oraz subiektywnego wyczucia intencji ich autora. Translacja takiego utworu z uwagi na charakter tekstu i konieczny wysiłek intelektualny włożony przez Ciebie w stworzenie najlepszego przekładu tekstu nadaje Twej pracy przymiot indywidualnego utworu. Oczywistym jest, że tłumaczenie literatury wymaga od tłumacza ogromnej wiedzy i potencjału, aby sprostać wyzwaniu jakim jest tłumaczenie tak ambitnych tekstów. Wiadomym jest również, że każde tłumaczenie wymaga od jego autora (czyli tłumacza) posiadania ogromnej wiedzy z danej dziedziny, a tłumaczenie tekstów literackich jest że tak ujmę – delikatną materią, wymagającą nie tylko wiedzy ale i też wyczucia formy. Nie tylko bowiem musisz wiernie oddać treść tekstu, ale wymaga to także od Ciebie jako tłumacza swoistego „polotu literackiego”. Nie trzeba nikogo zatem przekonywać, że tego typu tłumaczenie jest indywidualnym przejawem Twojej twórczości.

Czy tłumaczenie podlega ochronie przez prawo autorskie?

Zasadniczo tak, choć jednoznaczna i prosta odpowiedź na to pytanie jest trudna. Ochrona prawna tłumaczenia wynika wprost z ustawy z dnia 04.02.1994r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. z 2016 r. poz. 666) – zwana dalej w artykule również ustawą. Ale tak naprawdę aby tłumaczenie było chronione przez prawo autorskie zależy indywidualnie od sytuacji i tłumaczonego przez Ciebie materiału źródłowego, czyli tego co tłumaczysz. I w tym momencie rodzą się pytania: czy każde tłumaczenie jest chronione prawem autorskim? Jeśli nie, to które tłumaczenia tej ochronie podlegają, a które nie?

Aby najprościej wyjaśnić problem, trzeba przede wszystkim wyjść od zakresu przedmiotowego podanej wyżej ustawy, czyli co konkretnie jest chronione prawem autorskim? Otóż, zgodnie z art. 1 pkt 1 ustawy:

przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia (utwór).

O jakie konkretnie utwory chodzi, wskazuje punkt 2 tego artykułu (m.in. utwory literackie, publicystyczne, naukowe, ale również programy komputerowe, utwory muzyczne i słowno-muzyczne, sceniczne, sceniczno-muzyczne oraz audiowizualne, w tym filmowe). Zatem tekst literacki – powieść, sztuka teatralna czy film jest utworem w rozumieniu tej ustawy, a co najważniejsze – tłumaczenie tych tekstów również może być uznane za utwór i podlegać ochronie prawnej. Zgodnie bowiem z art. 2 ustawy:

opracowanie cudzego utworu, w szczególności tłumaczenie, przeróbka, adaptacja, jest przedmiotem prawa autorskiego bez uszczerbku dla prawa do utworu pierwotnego.

Zatem ochronie podlega utwór, który określany jest jako każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, a tłumaczenie tekstu zgodnie z definicją ustawową jest opracowaniem. Aby więc tłumaczenie podlegało ochronie prawnej musi mieć cechę utworu, czyli najprościej – musisz „włożyć” do niego cząstkę siebie, zaangażować swój twórczy intelekt w tekst, odpowiednio dobrać słowa i zwroty, tak aby jak najlepiej oddać wartość tekstu źródłowego, czyli musi być ono efektem Twojej twórczej pracy. Każde tłumaczenie jest przecież inne. Sam odpowiedz sobie na pytanie czy tłumaczenie rozkładu jazdy pociągów czy tablicy odlotów nosi w sobie cechy Twojej indywidualnej twórczości? No właśnie nie. Przy tłumaczeniu tego typu tekstów nie jesteś przecież w stanie twórczo ich zindywidualizować. Nawet, można by ująć – jest to niewskazane, bowiem ich skutki mogłyby być nie do opisania.

Zasadniczo przyjmuje się, na zasadzie analogii (podobieństwa), że jeśli tekst, który tłumaczysz jest utworem (powieścią, sztuką teatralną itp.), to jego tłumaczenie również uznaje się za utwór („opracowanie, aby stało się przedmiotem prawa autorskiego, musi wykazywać własne cechy twórcze” – wyrok Sądu Najwyższego z dnia 26 stycznia 2011 r. sygn. akt IV CSK 274/2010). Ale, jak często bywa w naszym prawie, tak jednoznaczne zakwalifikowanie tematu byłoby zbyt proste. Z jednej strony bowiem tłumacząc tekst tworzysz coś nowego, angażujesz swój intelekt w pracę, tworzysz – i trudno to kwestionować. Z drugiej strony jednak Twoje tłumaczenie jest prawem zależnym wobec oryginału (tekstu pierwotnego) – art. 2 pkt 2 ustawy: „rozporządzanie i korzystanie z opracowania zależy od zezwolenia twórcy utworu pierwotnego (prawo zależne), chyba że autorskie prawa majątkowe do utworu pierwotnego wygasły. W przypadku baz danych spełniających cechy utworu zezwolenie twórcy jest konieczne także na sporządzenie opracowania”. Bez zgody autora oryginału tłumaczonego utworu traci ono byt prawny. Przepisy ustawy nie są tak precyzyjne i jednoznaczne, aby na jej podstawie wprost można było określić które tłumaczenie podlega ochronie prawa autorskiego a które nie. Z pomocą przychodzą orzeczenia Sądu Najwyższego, które doprecyzowują temat. Zgodnie na przykład z wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 24.07.2009r. (sygn. akt II CSK 66/09):

tłumaczenie z języka obcego na język polski może być utworem w rozumieniu wspomnianej ustawy jeżeli zawiera niezbędne cechy, które musi posiadać każdy utwór. Musi to więc być taki przejaw działalności twórczej, który ma indywidualny charakter” lub: „nie może być uznany za utwór i objęty ochroną prawa autorskiego taki przejaw ludzkiej aktywności umysłowej, któremu brak cech dostatecznie indywidualizujących, to jest odróżniających go od innych wytworów podobnego rodzaju i przeznaczenia. (…) w świetle poglądów doktryny za lepiej uzasadniony, przyjmuje się, że rezultat wysiłku intelektualnego nie może być rutynowy, standardowy i typowy. Nie może natomiast być uznany za utwór i objęty ochroną prawa autorskiego taki przejaw ludzkiej aktywności umysłowej, któremu brak cech dostatecznie indywidualizujących, tj. odróżniających go od innych wytworów podobnego rodzaju i przeznaczenia (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 13.01.2006r. sygn. akt III CSK 40/05).

Wobec powyższego, aby tłumaczenie podlegało ochronie przez prawo autorskie, musi być utworem, czyli musi mieć charakter indywidualny, jednorazowy a nie rutynowy, standardowy. I tak dla przykładu prawu autorskiemu nie podlegają tłumaczenia aktów notarialnych czy ustaw, bowiem trudno się w ich tłumaczeniu doszukiwać indywidualnej pracy twórczej tłumacza. Muszą one być bowiem tłumaczone dokładnie za tekstem źródłowym, tłumacz nie ma żadnej możliwości ich zmiany – nawet jeśli wówczas tekst byłby bardziej zrozumiały. Każde słowo bowiem w tego typu tekstach ma znaczenie konkretnie do niego przypisane i nie można wychodzić poza jego ramy.

Czytaj również:

Od czego uzależnione jest objęcie ochroną prawną tłumaczenia?

Jeśli tłumaczenie spełnia warunki ustawowe, czyli jest utworem, Tobie jako tłumaczowi przysługują do niego prawa autorskie (jesteś jego twórcą), przynajmniej do czasu przeniesienia ich na osobę trzecią (klienta, który zlecił tłumaczenie). Oczywiście mowa tu o majątkowych prawach autorskich, bowiem osobiste (niemajątkowe) prawa autorskie do tłumaczenia zawsze będą Ci przysługiwały (szerzej ten temat poruszony był w artykule „Kradzież treści w Internecie”). Zatem, teoretycznie przynajmniej podlega ono ochronie prawa autorskiego. Pamiętaj jednak, że ustawa uzależnia również objęcie ochroną prawną tłumaczenia od zgody autora tekstu pierwotnego. Z tego wywodzi się zależność tego prawa. Czy zgoda ta zawsze jest konieczna? Tu pojawiają się dalsze kwestie prawne, bowiem nie zawsze jest ona niezbędna. Zgoda ta bowiem w myśl powołanego wyżej pkt 2 art. 2 ustawy wymagana jest na rozpowszechnianie i korzystanie z opracowania tekstu (tłumaczenie zgodnie z ustawą jest opracowaniem). Dla przykładu: jeśli tłumaczysz dzieła Szekspira dla siebie czyli „do szuflady”, nie rozpowszechniasz tego tłumaczenia – wówczas nie jest wymagana zgoda twórcy (nie osobiście Szekspira – bo to niemożliwe, ale osób którym po nim przysługują prawa autorskie). Ale jeśli już wykonujesz to przykładowe tłumaczenie powiedzmy – „Hamleta” na zlecenie klienta, który będzie z niego korzystał i je rozpowszechniał (wydawał), wówczas musi być rzeczona zgoda. Nie jest potrzebna również zgoda twórcy pierwotnego w sytuacji opisanej w powołanym punkcie 2 art. 2 ustawy, tj. gdy ”autorskie prawa majątkowe do utworu pierwotnego wygasły” czyli po upływie 70 lat od chwili śmierci autora (art. 36 ustawy) oraz gdy utwór tłumaczony nie podlega prawu autorskiemu w ogóle, a wymienia je art. 4 ustawy:

Nie stanowią przedmiotu prawa autorskiego:
1) akty normatywne lub ich urzędowe projekty;
2) urzędowe dokumenty, materiały, znaki i symbole;
3) opublikowane opisy patentowe lub ochronne;
4) proste informacje prasowe.

W każdych innych przypadkach zgoda ta jest obowiązkowa. Jak powinna być ona wyrażona? Ujmując prawniczo – zgoda taka stanowi jednostronną czynność prawną, a więc twórca pierwotny (autor oryginału lub np. wydawnictwo które posiada prawa autorskie) składa oświadczenie o wyrażeniu zgody na rozpowszechnianie i korzystanie z opracowania. Zgoda ta jest odpłatna i najczęściej nie funkcjonuje ona samodzielnie, lecz jest wpisana w umowę licencyjną.

Zatem, aby Twoje tłumaczenie podlegało ochronie prawnej przez ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych, musi spełniać podane wyżej wymagania. Inaczej mówiąc, jeśli klient (np. wydawca) zleca Tobie, na podstawie uzyskanej przez niego zgody od „właściciela” praw autorskich, tłumaczenie sztuki teatralnej, która ma zostać wystawiona w teatrze, wówczas Twoje tłumaczenie korzysta z ochrony prawnej jako intelektualne opracowanie przez Ciebie tekstu źródłowego.

W świetle powyższego zatem nie każde tłumaczenie podlega ochronie prawnej przez prawo autorskie. Wiele zależy od charakteru przekładu oraz niepowtarzalnego, indywidualnego wysiłku jego twórcy (tłumacza). Kategoryczne przesądzenie czy dane tłumaczenie podlega tej ochronie czy też nie jest w teorii praktycznie niemożliwe. Ocena zawsze jest zindywidualizowana, czyli zależy od konkretnego przypadku.

Kto dokonuje oceny czy tłumaczenie podlega ochronie prawnej?

Z powodu niejednoznacznych przepisów prawa i właściwie braku możliwości przez laika obiektywnej oceny czy dane tłumaczenie podlega ochronie prawa autorskiego czy nie, w praktyce to sąd decyduje czy danemu opracowaniu nadać przymiot utworu i w konsekwencji – ochronę prawną czy też nie. Jak już wyżej wspomniano, Tobie jako tłumaczowi zasadniczo przysługują prawa autorskie do tłumaczonego tekstu przykładowej sztuki teatralnej. Oczywiście jeśli tłumaczenie spełnia wymagania ustawowe aby objąć je ochroną. Jesteś wówczas traktowany jako twórca utworu, a zatem zarządzasz, dysponujesz prawami autorskimi do tego tłumaczenia. Jednak tak kategoryczną i jednoznaczną ocenę należy pozostawić sądowi orzekającemu w sprawie, bowiem to właśnie sąd decyduje o bycie prawnym i ochronie Twojego tłumaczenia. Kwestie związane z prawami autorskimi w ogóle są skomplikowaną i zawiłą materią, a każda sprawa musi być rozpoznawana indywidualnie. Sprawy w sądzie trwają latami, a i tak często zdarza się, że sądy kolejnych instancji mają rozbieżną ocenę prawną sprawy. Przykład głośnej sprawy z lat 90 – tych ubiegłego wieku bardzo dobrze oddaje tę sytuację. Mam tu na uwadze sprawę sądową pomiędzy wydawnictwem Atena a tłumaczem „Encyklopedii Muzyki Popularnej. Jazz”. Zgodnie z umową zawartą pomiędzy wydawnictwem a tłumaczem, ten ostatni po wykonaniu tłumaczenia miał przenieść za wynagrodzeniem prawa autorskie do niego na wydawnictwo. I tak się też stało. Umowa została wykonana i wydawać by się mogło, że wszystko było zgodne z ustaleniami stron. Otóż, jak się później okazało po wykonanym przez tłumacza przekładzie, wydawnictwo wycofało się z wydania książki w formie którą jej nadał tłumacz. Pozycja ukazała się w 1999 roku jako oryginale dzieło zupełnie innej osoby, o czym tłumacz nie był poinformowany i nie wyraził na to zgody. We wstępie książki ukazało się jedynie podziękowanie dla tłumacza za pomoc w powstaniu tej pozycji. Tylko, że nie o podziękowanie tu chodziło. W „nowej” książce pojawiły się całe treści przetłumaczone przez owego tłumacza, a przypominam, że nie było to z nim uzgodnione (nie opiewała na to umowa). Autorstwo przekładu zatem należało do tłumacza a nie do osoby pod której nazwiskiem ukazała się książka. Spór znalazł swój finał w sądzie, który przyznał rację tłumaczowi (w obu instancjach, w sądzie okręgowym i apelacyjnym). Sprawa następnie trafiła do Sądu Najwyższego, który wyraził pogląd zgodnie z którym najważniejszym jest ustalenie czy w danych okolicznościach sprawy tłumaczenie należy uznać jako odrębny od oryginału utwór. Według Sądu Najwyższego prawo autorskie do tłumaczenia należy chronić, ale nie oznacza to, że autor tłumaczenia jest automatycznie autorem książki. Niestety brak jest informacji jak zakończyła się ta sprawa.

Innym przykładem jest sprawa sprzed 10 lat – spór tłumaczki Hanny Szczerkowskiej z Teatrem Jeleniogórskim, który to spór po 2 latach trwania przed Sądem Okręgowym w Warszawie zakończył się wyrokiem w dniu 08.02.2008r. Sprawa dotyczyła przeróbki przekładu sztuki Adama Rappa „Honor Samuraja”. Otóż, reżyserka spektaklu w przetłumaczonym tekście dokonała tak daleko idących zmian (zmieniła tytuł, umiejscowiła sztukę w polskich realiach i zmieniła zakończenie), że naruszyły one prawa autorskie nie tylko twórcy oryginału, ale i tłumaczki. W ocenie sądu niedopuszczalne zmiany reżyserskie (nie było zgody na przeróbkę tekstu) dotyczyły 30% tekstu, co wypaczyło i przeinaczyło jego treść, obniżyło poziom artystyczny sztuki, a tym samym naruszyło prawa autorskie twórcy sztuki i tłumaczki. Sąd nakazał dyrekcji Teatru przywrócenie oryginalnej wersji i tytułu sztuki, bez poprawek i dopisków oraz zamieszczenie przeprosin w miesięcznikach „Dialog” , „Teatr” i „Notatnik Teatralny” oraz na stronie internetowej Teatru.

Jak widać na podanych przykładach, interpretacja prawa autorskiego wcale nie jest tak jednoznaczna i oczywista jak mogłoby się to wydawać. Nawet sądy czasem mają odmienne od siebie stanowiska.

Tłumaczenie jako utwór w świetle prawa podatkowego.

To, jakie podstawowe warunki prawne musi spełniać tłumaczenie aby było objęte ochroną prawa autorskiego zostało już wyjaśnione. A jak wygląda aktualnie sytuacja tłumacza – podatnika w świetle znowelizowanych (obowiązujących od 01.01.2018r.) przepisów ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (ustawa z dnia 26.07.1991r., Dz.U. z 2018 r. poz. 200 z późniejszymi zmianami). Otóż, do końca 2017 roku sytuacja ta była jasna i zrozumiała, bowiem korzystali oni z 50% kosztów uzyskania przychodów, podobnie jak geodeci, architekci czy pisarze i limit tych kosztów do 31.12.2017r. wynosił 42.764 zł. Od 1 stycznia 2018r. ustawodawca sprawił podatnikom „prezent”, wprowadzając w życie nowelizację tej ustawy. Jaki? Otóż został podwyższony o 100% roczny limit dotyczący stosowania 50% kosztów uzyskania przychodów, ale żeby prezent nie był zbyt „hojny”, ograniczono możliwość stosowania tych kosztów do określonych w ustawie rodzajów działalności twórczej. Znowelizowana ustawa zawęża katalog zamknięty do przychodów z działalności twórców, którzy mogą w 2018 roku korzystać z tego przywileju (art. 22 ust 9b ustawy) do działalności:

1) twórczej w zakresie architektury, architektury wnętrz, architektury krajobrazu, urbanistyki, literatury pięknej, sztuk plastycznych, muzyki, fotografiki, twórczości audiowizualnej, programów komputerowych, choreografii, lutnictwa artystycznego, sztuki ludowej oraz dziennikarstwa;
2) badawczo-rozwojowej oraz naukowo-dydaktycznej;
3) artystycznej w dziedzinie sztuki aktorskiej i estradowej, reżyserii teatralnej i estradowej, sztuki tanecznej i cyrkowej oraz w dziedzinie dyrygentury, wokalistyki, instrumentalistyki, kostiumografii, scenografii;
4) w dziedzinie produkcji audiowizualnej reżyserów, scenarzystów, operatorów obrazu i dźwięku, montażystów, kaskaderów;
5) publicystycznej.

Jak widać, do kręgu twórców „uprzywilejowanych” nie należą już ani tłumacze ani np. twórcy stron internetowych, choć z preferencyjnego rozliczenia mogą korzystać pisarze – ale tłumacze już nie, podobnie jest z twórcami stron internetowych czy gier komputerowych. Ciekawostką jest objęcie przywilejem kaskaderów, jednak ocenę tej decyzji ustawodawcy pozostawiam czytelnikowi. Nowelizacja wprowadziła chaos i oburzenie środowisk twórczych, czemu trudno się dziwić.

Skąd taki pomysł na nowelizację? Trudno się domyślać, bowiem ani nie uzasadniono zmian wprowadzonych od 01.01.2018r. ani motywów, którymi autorzy nowelizacji się kierowali. Nie trzeba nikogo przekonywać, że w związku z tymi zmianami, interpretacja przepisów podatkowych została jeszcze bardziej skomplikowana (jakby do tej pory nie była…). Pojawiło się wiele rozbieżności w rozumieniu i stosowaniu nowych przepisów, co z pewnością będzie prowadziło do sporów interpretacyjnych pomiędzy podatnikiem a urzędem skarbowym. Na szczęście z uwagi na rozbieżności interpretacyjne – jak zostało to określone przez Ministerstwo Finansów – planowana jest nowelizacja (kolejna) ustawy, a jej zmiany uwzględniają uwagi Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W zakładanej nowelizacji katalog działalności twórczej ma zostać poszerzony o przychody uzyskane między innymi „z prawa zależnego, o którym mowa w art. 2 ust. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych do opracowania cudzego utworu w postaci tłumaczenia” oraz również poszerzono katalog innej działalności twórczej chociażby o działalność w zakresie twórczości audialnej, gier komputerowych czy teatru. Przewidywana nowelizacja ustawy miałaby moc wsteczną, czyli jej przepisy miałyby obowiązywać od 01.01.2018r. Jest to zatem dobra wiadomość dla tłumaczy, choć projekt ten na razie jest na etapie prac Rady Ministrów, co widać na stronie internetowej Rządowego Centrum Legislacji. Miejmy nadzieję, że nasz ustawodawca szybko uchwali te zmiany, wszyscy pominięci dotychczas twórcy na to czekają. Szkoda tylko, że najpierw są wprowadzone do obrotu prawnego akty normatywne, które nie tylko szkodzą podatnikom, ale i podważają zaufanie obywatela do trwałości systemu podatkowego, a dopiero po praktycznej ocenie ich konsekwencji i ułomności są poprawiane. Poza tematem pozostawiam sprzeczność nowych przepisów z zapisami ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.

Nie sposób bowiem zgodzić się z sytuacją gdy z jednej strony tłumaczenie traktowane jest jako odrębny, indywidualny utwór, który przecież podlega ochronie prawnej, a z drugiej strony odmawiać jego twórcy ochrony podatkowej. Spłycenie i można ująć – zignorowanie tłumaczy jako twórców budzi uzasadniony protest. Niezrozumiałe są również intencje autorów aktualnie obowiązującej treści ustawy, przecież: „tłumaczenie oryginalnego dzieła wymaga wysiłku twórczego w kierunku odczytania wartości oryginału i ich odtworzenia w innym języku, i te twórcze pierwiastki pracy tłumacza uzasadniają przyznanie mu prawa autorskiego” – orzeczenie Sądu Najwyższego z dnia 15.09.1986r. sygn. akt I CR 139/86. W świetle cytowanego orzeczenia jak można zatem ujmować pracy tłumacza, skoro jego praca wymaga wysiłku intelektualnego porównywalnego ze stworzeniem nowego utworu…W tych okolicznościach nasuwa się jedynie wniosek, że zmiana przepisów podatkowych odmawiająca tak wielu twórcom preferencyjnego opodatkowania uchwalona została w sposób zupełnie nieprzemyślany, a podany w art. 22 ust. 9b katalog działalności wygląda na przypadkowy. W mojej ocenie brak tu konsekwencji ustawodawcy, gdzie z jednej strony utrzymał on przywileje podatkowe dla pewnych grup twórców, a pominął zupełnie innych. Można odnieść wrażenie, że katalog działalności twórczej został sprowadzony jedynie do (części) utworów określonych w art. 1 ustawy, natomiast utwory wskazane w art. 2 zostały zupełnie pominięte, bez żadnego do nich odniesienia…Trudno oprzeć się wrażeniu, że taki podział twórców i ich dzieł jest po prostu, po ludzku krzywdzący. Miejmy nadzieję, czego wszystkim życzę, że niedługo ta pomyłka ustawodawcy zostanie poprawiona a nowa treść ustawy szybko wejdzie w życie.

Podobne artykuły

Umowa tłumaczenia – zlecenie czy dzieło Prawo dla tłumaczy

Umowa tłumaczenia – zlecenie czy dzieło?

18 października 2020

Jako tłumacz na co dzień stykasz się z różnego rodzaju umowami dotyczącymi wykonania tłumaczenia.

Ubezpieczenie OC tłumaczy i biur tłumaczeń Prawo dla tłumaczy

Ubezpieczenie OC tłumaczy i biur tłumaczeń

15 października 2020

Zawód tłumacza, bez względu czy jest to tłumacz przysięgły, czy nie, jest niezwykle odpowiedzialny

Tłumacz w sądzie Prawo dla tłumaczy

Tłumacz w sądzie

12 października 2020

Postępowanie sądowe zawsze jest dla każdego z nas sytuacją niezmiernie stresującą. I tak naprawdę

0
Would love your thoughts, please comment.x