Prowadzenie tłumaczeń konferencyjnych jest zawodem równie stresującym i obciążającym, jak, wydawałoby się znacznie trudniejsza, rola kontrolera lotów. W przypadku jednak obu tych zajęć odpowiedzialność wykonujących je osób jest olbrzymia – stąd można takie porównanie spokojnie zrobić. Nawet najmniejszy błąd może słono kosztować tłumacza, który do niego dopuścił.
Witold Skowroński – jeden z najznamienitszych tłumaczy RP – współpracował z Lechem Wałęsą, Lechem Kaczyńskim, Aleksandrem Kwaśniewskim, przetłumaczył wiele istotnych dla polskiej polityki zagranicznej dokumentów i artykułów. Mimo jednak tak olbrzymiego wkładu w obecny kształt naszego państwa nie stał się nigdy osobą publiczną, pojawiającą się w mediach i znaną społeczeństwu. Dlaczego?
Ponieważ jako profesjonalista wiedział zawsze, że tłumacz musi być „bezbarwny”. Jego funkcją jest utworzenie kanału komunikacyjnego między rozmawiającymi w różnych językach politykami, biznesmenami, naukowcami. Nie stara się więc zwracać uwagi odbiorców przekazu na samego siebie – ale na przekładaną konwersację czy przemówienie.
Jest jeszcze jeden bardzo ważny aspekt pracy z politykami. Jest nim zaufanie. Grono tłumaczy mających dostęp do spotkań i rozmów na najwyższych szczeblach jest bardzo wąskie i trudno się do niego dostać. Polityk, nawiązując współpracę, musi być absolutnie pewien dyskrecji tłumacza, zachowania treści rozmów tylko dla siebie, ale też i umiejętności zostawienia z boku własnych poglądów i dokonywania przekładu zgodnie z intencjami rozmówców.
Czytaj również:
Wykonywanie zawodu tłumacza konferencyjnego w świecie polityki to zadanie wymagające wielkiej odporności psychicznej. Każde wystąpienie wiąże się z ogromnym stresem. Jednocześnie, nie można tu nigdy „wychodzić przed szereg” i skupiać na sobie uwagi słuchaczy – dlatego, według Skowrońskiego, największą pochwałą jest brak jakichkolwiek komentarzy dotyczących tłumaczenia. Oznacza to bowiem, że udało się nie zwrócić uwagi na siebie, a przekierować ją w pełni na treść wystąpień czy rozmów, oraz na osoby, dla których wykonywało się pracę.
Witold Skowroński jest akredytowanym tłumaczem Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej. Często w ciągu zaledwie kilkunastu dni spotyka się z szerokim spektrum metod przekładu, tematyki i sytuacji, w jakich trzeba się odnaleźć – począwszy od posiedzenia na temat wirusa H5N1, po ustalanie definicji napoju spirytusowego. Jego rady są więc zwykle bardzo cenne dla początkujących, którzy być może pierwszy raz mają kontakt z polityką.
Każdy polityk ma swój specyficzny sposób prowadzenia dyskusji. Jedni, ze względu na swój temperament, zapominają o zrobieniu stosownej pauzy dla tłumacza – inni w delikatny i umiejętny sposób włączają przekład do rozmowy. Czasami wystarczy zajmować się krótkimi sekwencjami wypowiedzi, zdarza się też jednak konieczność przekazywania odbiorcom całych akapitów – to ostatnie wymaga także znakomitej pamięci.
Każde zajęcie, spotkanie, jest więc nieco inne od poprzedniego i tylko duża wprawa i doświadczenie gwarantuje, że poradzimy sobie zarówno ze stresem, jak i z rzetelnym wykonaniem pracy. Tłumaczenie bowiem to przede wszystkim precyzyjne oddanie sensu wypowiedzi, bez jej łagodnienia, uwznioślania, czy jakiejkolwiek innej zmiany treści i formy komunikatu.
Jak zapewne wielokrotnie już słyszeliśmy, profesjonalny tłumacz zna nie tylko język danego kraju, ale też jego kulturę, specyfikę komunikacji, uwarunkowania religijne, geograficzne czy historyczne. Potrafi dzięki temu w taki sposób pokierować przekładem, aby zniwelować różnice utrudniające rozmowę.
Zdarzyć się może, że tłumacz zauważa niezamierzony błąd, który wkradł się w wypowiedź polityka. W takim – i tylko takim – przypadku, ma prawo, a wręcz zawodowy obowiązek, dokonać odpowiedniej korekty. Najczęściej takie „wpadki” wynikają z nieznajomości kultury i realiów kraju, a więc należą do dziedziny, którą tłumacz powinien doskonale znać.
Skowroński w jednym z wywiadów przytacza ciekawą anegdotę o Lechu Wałęsie, który podczas obiadu z władzami Japonii porównał komunizm do rzodkiewki: „czerwony na zewnątrz, biały w środku”. Żart ten nikogo by nie rozbawił, ponieważ w Japonii są wyłącznie białe rzodkiewki – mało kto więc byłby w ogóle w stanie zrozumieć, o co chodziło. Skowroński nie przetłumaczył tego żartu dosłownie, ale właśnie zaadaptował do tej konkretnej sytuacji – i zamiast o rzodkiewce, powiedział o krewetkach. Oczywiście, wyjaśnił to później także samemu Wałęsie, jednak to jego refleks i błyskawiczna reakcja uratowały sytuację.
Zastanawiasz się czy w każdym biurze tłumaczeń znajdziesz tłumacza ustnego? Interesuje Cię historia tłumaczeń
Kiedy w połowie grudnia 2019 do Polski dotarła wiadomość z Chin o koronawirusie COVID-19
Dla laika tłumacz to tłumacz. Dla niewtajemniczonych to osoba, która po prostu przekłada słowa
Jesteśmy do Twojej dyspozycji
od poniedziałku do piątku od 7:00 do 19:00
W celu zapewnienia maksymalnej wygody użytkowników przy korzystaniu z witryny (zapamiętywanie ustawień i preferencji odwiedzających portal, zbieranie anonimowych danych w celach reklamowych i statystycznych) ta strona stosuje pliki cookies.